SKĄD TO CIEPŁO?
W praktyce, gdy brakuje nam gniazdek w pomieszczeniu, stosujemy rozgałęzienia. Zapominamy jednak o tym, że jedno gniazdo wtyczkowe powinno być używane do podłączenie tylko jednego urządzenia. Każde bowiem połączenie elektryczne wprowadza do obwodu rezystancję, czyli oporność na przepływ prądu. Kiedy prąd przepływa przez opór wtyczki, wtyczka z kolei nagrzewa się. Im większa oporność (więcej połączeń), tym wtyczka osiągnie większą temperaturę. Prowadzi to do zmiany barwy gniazdka wokół wtyków na brązowy i czarny. W skrajnych przypadkach dochodzi do stopienia gniazdka i wzniecenia pożaru. Sprawa wygląda podobnie na samych przedłużaczach - jeżeli przekroczymy zalecaną liczbę urządzeń, które możemy do nich podłączyć, doprowadzimy do ich przegrzania. To ciepło jest oddawane do otoczenia - stąd, im bardziej obciążamy gniazdka i rozgałęzienia, tym większe ryzyko pożaru.
JAK ZMNIEJSZYĆ RYZYKO POŻARU?
Aby zmniejszyć ryzyko pożaru, nie powinniśmy nadwyrężać instalacji - nie podłączajmy zatem wielu urządzeń elektrycznych naraz do jednego gniazdka. Jeżeli istnieje konieczność korzystania z wielu rozgałęzień, należy w takiej sytuacji rozważyć zainstalowanie w domu większej liczby gniazdek, takiej, która jest dostosowana do naszych potrzeb. W ramach tego typu remontu warto zwrócić uwagę na ofertę gniazdek inteligentnych, które mają wbudowane odpowiednie środki bezpieczeństwa. Dzięki specjalnym czujnikom takie gniazda potrafią wykryć przeciążenie obwodów i stosunkowo szybko odciąć zasilanie gniazdka. Jeżeli natomiast jesteśmy już zmuszeni korzystać z przedłużaczy, musimy przypilnować, żeby nie były osłaniane przez dywany i wykładziny, które blokują odprowadzanie ciepła. Bezwzględnie powinniśmy również stosować się do ograniczeń sygnalizowanych przez producentów rozgałęzień, takich jak zalecana liczba podłączonych urządzeń i maksymalna obciążalność prądowa.